O sitkomie „Miodowe Lata” z przełomu wieków można by bez problemu napisać pracę magisterską. Nie mamy tyle czasu, natomiast warto chociaż na chwilę zastanowić się, dlaczego Karol Krawczyk i Tadeusz Norek przyciągali przed ekran rzesze Polaków, a do dzisiaj emitowane są powtórki w telewizji, do których chętnie wracamy.
Przede wszystkim magia sceny. Fani serialu doskonale wiedzą, że Miodowe Lata kręcone były w Teatrze Żydowskim w Warszawie na obrotowej scenie z udziałem publiczności. Aktorzy wystawiali dany odcinek trzykrotnie w każdy poniedziałek, z czego ostatni występ był generalny, przed kamerami Polsatu. Publiczność żywiołowo reagowała na zabawne sceny. Fenomen polega na tym, że często wręcz producenci musieli uciszać ludzi, zamiast specjalnie prosić ich o aplaus. Swoją drogą szczęściarze z tych, którzy załapali się na spektakl Miodowych Lat.
Realne bolączki postaci były drugim elementem przyciągającym nas do Miodowych Lat. Owszem, często przerysowane sceny, ale czyż problemy Krawczyka i Norka tak bardzo różniły się od naszych? Czy właśnie w tamtym czasie tak wielu Polaków nie marzyło ciągle o tym, by znaleźć swój własny biznes i zarobić kupę pieniędzy? Wiadomo, Krawczyk i Norek to postacie dość tragiczne, bo zawsze się nie udawało. Mimo to toczyli spokojne i skromne życie na warszawskiej Woli.
Serial ukazuje też prawdziwą przyjaźń. Oprócz tego, że bawił, dawał nam odrobinę ciepłego ogniska, pozytywnych emocji. Kłótni Karola z Tadkiem, którzy jednak nie potrafili bez siebie żyć. Do tego oczywiście cała masa humoru, sarkazmu, nietrafionych pomysłów, nieudolnych prób wychodzenia z problemów.
Początkowo pewnie niewiele osób wiedziało, że Miodowe Lata powstawały na licencji zagranicznej serialu z lat 50. Honeymooners. Trwał on ledwie dwa lata, podczas gdy polska odmiana ponad pięć. Poniekąd pomysły na kilkanaście odcinków były gotowe. W praktyce jednak polscy scenarzyści i producenci Miodowych Lat przeszli samych siebie, a Amerykanów z Honeymooners przebili o kilka poziomów. Miodowe Lata doskonale przyjęły się w Polsce, która powoli odbudowywała się po PRL-owskiej zapaści. Serial ten do dziś bawi, a ja sam chętnie do niego wracam.